Kolejna
inspiracja australijskim Masterchef'em i przepisem Garego Mehigan'a. W
okresie jesienno-zimowym curry bardzo często pojawia się na moim stole.
Najczęściej różne rodzaje curry warzywnego, albo z tofu czy panerem.
Jednak czasem mój M. wraca z zakupów z różnościami, które wpadły mu w
oko albo stwierdził, że ma na nie ochotę. No i właśnie dzięki temu dziś w
domu pojawiły się: łosoś i o zgrozo małże... Tak więc o to odgrzebałam w
zakamarkach pamięci wspomniany odcinek MC, nie do końca zapamiętany
przepis połączony z inwencją własną:)
SKŁADNIKI
Pasta curry (z na bazie tego przepisu klik z tym, że pominęłam kardamon a dodałam łyżkę natki pietruszki)
2 spore cebule
kora cynamonu
liść cynamonu
4 łyżki oleju sezamowego
szklanka bulionu warzywnego
szklanka mleka kokosowego
1/2 kg filetu z łososia
10 małż (muli)
sok z połowy limonki
PRZYGOTOWANIE
Zaczęłam
od starannego oczyszczenia muli. Każdą muszle dokładnie wyszorowałam
szczoteczką pod bieżąca wodą. Następnie usunęłam wąsy, którymi muszle
były przytwierdzone do podłoża. Łososia umyłam, osuszyłam i pokroiłam na
mniej więcej równe kawałki.
W
głębokiej patelni rozgrzałam olej z korą cynamonu i czerwoną papryką
(na niewielkim ogniu aby papryka nie spaliła się). PO około 3 minutach
dodałam posiekaną cebulę i trzymałam na ogniu do zeszklenie. Następnie
dodałam pastę curry wszystko dokładnie wymieszałam i po około 2 minutach
zalałam bulionem warzywnym. Całość doprowadziłam do wrzenia.
Zmniejszyłam ogień i gotowałam pod przykryciem około 25 minut, aż sos
uzyskał odpowiednią konsystencję ( powinien być dość gęsty). Po tym
czasie ułożyłam równomiernie kawałki łososia i gotowałam 4 minuty, po
czym przewróciłam kawałki na drugą stronę i gotowałam kolejne 4 minuty.
Na końcu pomiędzy kawałki ryby ułożyłam mule i dusiłam pod przykryciem
kolejne minuty. Na zakończenie całość zalałam mlekiem kokosowym i
sokiem z limonki. Nie mieszałam. Podałam z chlebkami naan z tego
przepisu klik .
Powiem tak, nie jestem przekonana do tego tego dania, przede wszsytkiem z tego powodu, że sama nie jesteś do niego przekonana, szczególnie w kwestii składniów ( mule). Z kolei ja odnoszę wrażenie, że potem starałaś się składniki, które ci nie odpowiadały " przykryć" zdecydowanymi w smaku przyprawami.
OdpowiedzUsuńNie wiem, być może efekt był dobry. Trudno powiedzieć, bo nie miałam możliwośći tego spróbować. Tak więc prosze moją opinię traktować jako opinię subiektywną.
Pozdrawiamy serdecznie
Tapenda
Efekt był całkiem dobry:) Czy byłam przekonana do tych składników? Co do smaku tak, obawy i zgroza wynikały z tego, że sama nigdy ich nie robiłam:)
UsuńBardzo intrygujące danie, jestem ciekawe czy by mi smakowało- łososia bardzo lubię, ale muli nie jadłam jeszcze :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWow, jakie danie! Gratuluje pomysłowości :D
OdpowiedzUsuń